LUZOKWANT. STAROPOLSKIE UWAGI NA TEMAT OBECNEJ RZECZYWISTOĄCI.

Pomimo pozornej wesołości Lechlandu  i ciągłego w nim biesiadowania przy gorzałce, którego dynamiki i marnotrawstwa nic wyobrażenia dać nie potrafi, głęboki słowiański smutek pożera naszą społeczność. Owo przedziwne pragnienie nadzwyczajnych podniet i pijackich rozrywek , na które populacja ta składać się musi trybytem niedostatku godziwej  radości, już ci zwiastuje pustkę w sercach i umysłach, niczym nie dającą się wypelnić, choćby nawet szukaniem dzikiego erotyzmu i ekstremalnego seksu. Otaczająca rzeczywistość, której posoka nie wsiąkła jeszcze w grunt niedoli losu tak  wielu indywiduów, oto już  świeżych bodźców, szaleństw i igrców woła i wzywa, by domagać się ich  tak to nikczemnie. 

   Potrzeba mu tego wysięku zła i duchowego cierpienia, tego truchła powszechnej męki egzystencjalnej w konsumpcjonistycznej pogoni za nasyceniem pragnienia czegoś zawsze nienasyconego, aby choć przez chwilę być pozornie sytym i zaspokojonym na owym trwającym wciąż jarmarku próżności. A wszystko przy wtórze pieśni Zgniłej Demokracji grup nowobogackich lumpen-elit i bandy parweniuszy, byle tylko nie wzburzyć motłochu nędzarzy, którzy nie potrafią zabrać głosu jak ogłuchły tłum niemych kalek pod kościołem, jacy wszak nawet nie mają na tyle sił, aby tam się dowlec...

   Praca  stała się dlań nieosiągalnym luksusem zamorskim, stąd populus lechitus jej nawet częstokroć nie próbuje, zaś triumfów dawnych militarnych stać dla onego narodu już nie masz, bo skądby go brać w zaistniałej obecnie sytuacji geopolitycznej, zresztą europejski  pax romana od dawna go wyklucza. I tak męstwo niegdysiejsze marnieje i hadko teraz o tym wspominać. Boć schorowana to rzeczywistość i świat – słabszy dziś niż kiedykolwiek dotąd. Potworniejszy oto coraz bardziej szał szerzony wkoło wzorem mediów publicznych, stoktoć bezwstydniejsze rozpasanie i porzucenie prawideł, które rozum ( a nie bezrozumność ) jako wskazówkę życia zaleca  

   Takie jest moje zdanie o wszystkim, na co patrzeć mi przyszło. Ilekroć widzę tę marność, super vanitas vanitatum  – jeno niesmak płynie stąd i gorycz  moja bólem słów odtąd  wylewa się takoż okrutnie ( jako krew  wyciekająca z rany ) Gdzie się podział dawny heroizm i sława sarmacko-lechicka ? Oto i rozpłynęły się owe zalety w plugawym bezwładzie oraz bezczynności haniebnej wszędy strupeszczałej.             

    Tedy snuję ten wątek ponury, wysączywszy jedną już butelkę rumu „Galeon”, a wtórą flaszę wstyd mi, ale też muszę odszpuntować - gwoli maiorem Dei gloriam, amen ! 

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja