LUZOGMER BIAS Z PRIENY - CZYLI CZAJĄC SIĘ POŚRÓD ZATARTYCH TROPÓW MYŚLI
BIAS Z PRIENY - CZYLI CZAJĄC SIĘ
POŚRÓD ZATARTYCH TROPÓW MYŚLI
Ślady biografii tego mędrca sięgają VI wieku p.n.e., a to wystarcza, żeby pogubił się nam on w pomroce dziejów. Cóż więc z tego, że podobno był synem Teutamosa, skoro tym bardziej jego ojciec okazuje się nigdzie dotąd nie notowany na kartach i w kartotekach historii. Niektórzy wprawdzie twierdzą, że należał do bogatej rodziny, ktoś inny jednak podaje, że był w tej rodzinie tylko najemnikiem. Według niejakiego Fanodikosa ( ale czy takiemu można wierzyć ? ) wykupił z niewoli dziewczęta messeńskie, wychował je jak własne córki, po czym dał każdej posag i odesłał do Messeny do rodziców. E, takie tam starożytno-grecko-austriackie gadanie Diogenesa Laertiosa ! W jakiś czas potem rybacy mieli znaleźć w Atenach miedziany trójnóg z podejrzanym napisem „Dla mędrca”, no i przyszły według Satyrosa dziewczęta ( według innych, w tym także wspomnianego wyżej Fanodikosa, przyszedł ich ojciec ) na zgromadzenie ludowe i opowiedziawszy, co Bias dla nich zrobił, oświadczyły, że jest on mędrcem. Już tu widać pewne rozbieżności w zeznaniach świadków, ale nie bądźmy drobiazgowi. Wówczas posłano Biasowi ów trójnóg. Ale on go nie przyjął mówiąc, że mędrcem jest tu Apollo. Przezornie nie przyznał się i tak oto być może uniknął niepotrzebnej afery korupcyjnej wokół siebie
Bias występował podobno w sądzie i był świetnym mówcą. Ale wymowy swojej używał tylko w dobrych sprawach, co wyraźnie przemawia za tym, że kariery prawniczej nie zrobił. Powiadają, że umarł w sądzie – tuż przed wydaniem wyroku na korzyść strony, której bronił, czego z kolei też należy serdecznie życzyć wielu adwokatom. Państwo wyprawiło mu wspaniały pogrzeb, a na grobie jego wyryto taki napis : „Ten, którego sławna zrodziła Priena, Bias, Jonu chluba, spoczywa tu w ziemi, pod tym kamieniem”. Było już jednak dlań za późno i na niewiele mu się to wszystko zdało. Odtąd też uchodzi za pierwszego z siedmiu mędrców greckich, zaś szczególną popularność zyskały jego niektóre powiedzenia, bo gdy zapytany został, co jest najtrudniejsze, to odpowiedział : „Spokojnie znosić przeciwności losu”, a to nie było nadzwyczajnym odkryciem, ale brzmiało bardzo rozsądnie. Mówił także, że tak należy życie mierzyć, jakby się miało żyć długo i krótko zarazem; a tak kochać przyjaciół, jakby oni mieli nas kiedyś znienawidzić, większość bowiem ludzi jest zła. W tym ostatnim przypadku ostrożnie zapewne ocenił naturę ludzką, wykazując się dość umiarkowaną sympatią do rodu człowieczego, ale wiedział co mówi i musiał mieć jakieś powody, żeby tak właśnie było. Gdy natomiast płynął raz z ludźmi bezbożnymi podczas burzy i okręt walczył z falami, a oni wzywali pomocy bogów, powiedział : „Zamilczcie, aby bogowie nie dostrzegli, że wy tu płyniecie”. Ta marynarska anegdota świadczy dobitnie o tym, że był człowiekiem pobożnym.
Dawał też czasem ryzykowne rady, jak choćby ta : „Kochaj rozsądek !” albo „Zdobywaj perswazją, a nie przemocą”. Ponadto zachowywał się dość normalnie i na ogół godnie. Żył skromnie, o czym świadczy znana jego wypowiedź : „Wszystko, co posiadam, noszę ze sobą”. Dlatego - pomimo, że lekkomyślnie uważał mądrość za „pewniejszą od wszelkich innych dóbr” - to jednak słusznie doradzał Jończykom, aby emigrowali na Sardynię wobec naporu różnego tałatajstwa. Był więc prekursorem słusznych tendencji w tej to materii dla owej ( oraz wielu jeszcze innych ) części Europy, w tym także dla Polaków, żyjących nieodmiennie w kryzysie i przeważnie znajdujących się geopolitycznie w strefie Barbarii. Ta zatem ostatnia jego mądrośc życiowa pozwala nam wciąż szanować osobę Biasa z Priany, jakkolwiek zazwyczaj pies z kulawą nogą o nim i jego zaleceniach jakoś dziś już nie pamięta.
. Jacek Mal